niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 23 -
Oni mieli wypadek ?

Jakims straszliwym wypadku w centrum Londynu. Niebieski chevrolet właśnie taki  wbił się w drzewo stojące niedaleko od  London Eye. Jechali w nim dwaj chłopcy . Przerzucilam szybko na kolejny kanal . Tam mowiono o wypadku 2 mezczyzn ze znanego brytyjskiego X-Factora. Wtedy spojrzałam sie na moja przyjaciolke siedzaca obok na kanapie i powiedzialam :
-Kurwaa Mag to napewo Niall i Zayn - powiedzialam zdesperowana łapiac sie za glowe
-Ja pierdole , upewnimy sie - odpowiedziala mi Magda i wyciagnela telefon wybierajac numer do Paul
-Ty gadasz czy wolisz zeby to ja zapytala ? - zapytalam ja
-A ... masz wez ty z nim gadaj .. ja ... ja nie dam rady
Podala mi sluchawke wtedy po drugiej stronie uslyszalam glos.
-Halo Paul ? To ty ?
-Tak .
-Gdzie są chlopaki ? Cos sie stalo ?
-Claudia... chlopaki.... chlopaki... nie dojechali do studia...i ..
-I co  ? Co sie dzieje do cholery .
-Są w szpitalu , mieli wypadek ?
-Co ? Kurwa czemu do nas nie zadzwoniles ?
-Mialem taki zamiar ale pozniej ..
-Aha no prosze... dobra nie wazne.. powiedz mi to ten wypadek o , ktorym trabią w tv ? 
-Tak ... oni zyja .. ale Zayn... Zayn... jest w stanie krytycznym . Ma rozlegle razy wewnetrzne..
-O matko... gdzie oni leza w jakim szpitalu ? 
-Na Street Waylet .
-Dobra wiem dzieki .
-Claudia ? 
-Co ? 
-Ja przyjade po was za 5 minut zawioze was przy okazji pomoge bo na pewno pelno paparazzi jest kolo szpitala .. 
-No dobra bedziemy czekac pod domem. Tylko szybko..
-Dobra. 
Upuscilam telefon na podlogę . Podeszlam do Magdeline prztulilam ja.Oczy mialam mokre od placzu.
-Mag .. oni mieli wypadek... powazny wypadeeek. . a Zayn ...moj Zayn jest w stanie krytycznym..rozumiesz do cholery on moze umrzec... - mowilam zanoszac sie od placzu
-Bozee.... dlaczego teraz... dlaczego dzis... za jakie grzechy ... co my takiego zrobilymy ? Kurwa no.. 
-Nie wiem ... nie wiem naprawde nie wiem... ale teraz musimy jechac.. Paul po nas przyjedzie . Idz sie przebrac ja zrobie to samo. Kiedy byłam juz w pokoju szybko zdjelam pizame i zalozylam to co mialam na wierzchu.Wzielam kawalek kartki i napisalam karteczke do rodzicow o tresci : " Drodzy kochani sluchajcie nie ma nas w domu nie wiem kiedy wrocimy . Chlopaki mieli wypadek to znaczy Zayn i Niall. Jestesmy w szpitalu. Nie dzwoncie i nie przyjezdzajcie. Rozgosccie sie i pozwiedzajcie Londyn. Nie martwcie sie my z Magdeline zostaniemy w hoteliku szpitalnym na kilka dni. Naprawde nie martwcie sie klucze od domu zostawiam wam. Prosze zrozumcie. I oczywiscie przepraszamy ale coz tak wyszlo. Odezwiemy sie .. Claudia i Magdeline "Zeszlam na dol gdzie czekala juz Mag z torba . Ja tez wzielam maly bagaz. Zostawilam karteczke na blacie w kuchni. Wyszlysmy przed dom gdzie czekal juz na nas Paul a z nim cala reszta chlopakow,ktorzy akurat wrocili z wakacji. Paul zabral od nas torebki i wrzucil do bagaznika. Otworzyl drzwi busa i wpuscil nas do srodka .Po czym zamknal je usiadl w przodzie za kierownica . Odpalil auto i ruszylismy. Na poczatku nic nikt nie mowil . Ja i Mag siedzielismy i szlochalismy. Chlopaki tez widac bylo sie przejmowali. W koncu Liam odezwal sie : 
-Dziewczyny zobaczycie wszystko bedzie dobrze . 
Nikt nic nie odpowiedzial na te slowa .Chlopaki spojrzeli sie po sobie . Podnioslam glowe spojrzalam na Liama lekko usmiechnelam sie . Potem opuscilam glowe i mimowolnie przytulilam go mowiac : 
-Chlopaki boje sie... boje sie,ze go strace, ze ich stracimy . W tej chwili wszyscy poplakali sie jak male bezbronne dzieci. Chlopaki wstali i przytulilismy sie wszyscy razem. Mimo,ze dochodzila 1;00 w nocy ruch na londynskich ulicach byl niesamowicie ogromny. Nie tak jak w Polsce. Siedzialam trzymajac chusteczke w reku. Siedzialam i patrzylam na swoje odbicie w szybie . Wygladalam jak 7 nieszczesc. Bylam rozmazana . Moja buzia byla blada. Wlosy poczochrane. Ale wyglada teraz byl najmniej wazny. Wazny teraz byl on... moj Zayn... musze o niego walczyc ..on musi zyc.. nie dam sie... Kocham go najmocniej ..chlopcy tez.. on nie moze ...on nie moze nas zostawic ... do cholery on nie moze odejsc.. Taki slowa miala w glowie przez reszte drogi ... 

Dojechalismy nareszcie pod szpital. Tak jak sie spodziewalam .Pod nim bylo pelno fotoreporterów. Mialam nadzieeje,ze ich tu nie bedzie w koncu byl srodek nocy.Nie  no ale skad mylilam sie. Nawet nie mogli odpuscic . Szukali byle okazji na zrobienie szalu.Jacy oni musza miec tupet nawet w takiej sytuacji i o takiej godzinie . Stoja i robia zdjecia. Bozee.. zenada. Paul prowadzil nas do szpitala.Szlam przygnebiona a zarazem ogromnie wkurzony na flesze aparatow. A raczej osoby,ktore te zdjecia robily.Paul krzyczal zeby sie odsuneli. Prowadzil na przed siebie prosto do drzwi szpitala. Szlam z Magdeline za reke.Obie przeciez bylysmy tej samej zjebanej sytuacji. Obie to zaczelismy i obie z tego wyjdziemy.Za nami szli chlopaki kazdy blisko siebie.Tez nie byli zadowoleni ze wzgledu na te sytuacje i tlum ludzi.Lecz oni byli bardziej na to przygotowani niz ja czy Magdeline.Dla nas to jeszcze obcy swiat , w ktorym predzej czy pozniej musimy sie odnalezc.W koncu znalezlismy sie w szpitalu. Paul podszedl do rejestracji by zapytac gdzie sa chlopcy, w ktorej sali leza. Wtedy pielegniarka wstala i zaprowadzila nas do windy. Caly czas byl przy nas Paul. Przeciez nie musial z nami byc przeciez on tez ma zone ,dziecko,rodzine. Byl tak oddany chlopaka a teraz nam . Pomogal nam . Bylismy mu bardzo wdzieczni.Wysiadlismy z windy . Szlismy dlugim jasnoniebieskim korytarzen . Doszlismy do sali 99 .Pod numerem wisiala jakas tabliczka a na niej napisane : Sala specjalna . Nie wchodzic bez personelu i specjalistycznego obuwia.Pielegniarka otworzyla drzwi . Ujrzalam dwa lozka stojace obok siebie. Za szklana szyba czywal lekarz. Lozka staly bokie do wejscia.Obok jednego z lozek siedziala kobieta a raczej kobieta. Zastanawialam sie czy to dobra sala ale okazalo sie dobrze trafilismy . Weszlismy do srodka wszyscy.Sala byla bardzo duza,nowoczesna. Wtedy wstala ta dziewczyna siedzaca obok lozka mojego chlopaka. To Perii ....Wstala stanela na przeciw mnie . Nie zwarzajac na sytuacje odruchowo rzucilam sie na nią. Nie moglam wytrzymac tego widoku. 

+ robi sie coraz ciekawiej ;) zapraszam , dalsze losy wkrótce ... 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz